Monday, 5 January 2015

Budzyn/Krasnik

Krasnik.... Budzyn jest teraz czescia Krasnika. Wlasnie przygotowuje plan wyjazdu do Polski. Z radoscia planuje wyprawe na Poludnie czy do ukochanej Warszawy. Natomiast Krasnik (Budzyn) budzi we mnie przerazenie. Czy bede mogla "spojrzec mu w oczy" bez leku, nie wiem. Czy uslysze echo glosu Ojca na terenie dawnego obozu... Czy zobacze "Przedstawienie" z Jego wspomnien oczyma wyobrazni... Boje sie. Nie udzwigne tego sama- szukam przyjaznej duszy ktora mnie wezmie pod reke, i nie bedzie sie czula zazenowana lzami. Bo, ze zaplacze- to na pewno. Ten strach, to cierpienie musi znalezc gdzies ujscie. Przeraza mnie to, ze moze bede musiala spac w Krasniku.
Boje sie, boje sie bardzo......
******

Najwiekszym problemem w obozie, poza jedzenem byto utrzymanie higieny. Wszy zjadaly nas zywcem. Tylko raz w miesiacu brano nas na ,,entausing” (odwszenie) gdzie nasze nedzne ubrania byly umieszczane w parze. Koñczylo sie to zwykle tragicznie bo potem nasze ubrania byly rozdzielane tak, ze kazdy duzy wiezieñ otrzymywal male ubranie i vice-versa. Ten problem zostal rozwiazany kiedy wiezniowie pozamieniali sie ,,ubraniami”. Najgorsze byly drewniane buty. Nie jest latwo w nich chodzic lub biegac. Ale szybko sie tego uczylismy musielismy.
Jedzenie nie nadawalo sie dla psow. Psy które mieli straznicy dostawaly duzo lepsze zarcie. 

CDN

No comments:

Post a Comment